“Karolina wiedziała, o co chodzi w świadomej relacji z Bogiem. Relacji, która jest wyborem, a nie jedynie tradycją. Dziewczyny często wybierają ją na patronkę od bierzmowania, bo widzą w niej silną osobę, która miała swoje zdanie, swój charakter i mimo że dużo ją to kosztowało, potrafiła tego bronić” – mówi w rozmowie z Siewcą ks. Zbigniew Szostak, kustosz Sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie.
„Idź do Karoliny, ona ci wytłumaczy”
Joanna i Mirosław Haładyjowie: Czy do naszych czasów przetrwały świadectwa, które pomogłyby nam odpowiedzieć na pytanie: jaka była bł. Karolina w codzienności?
Ks. Zbigniew Szostak: Nie tylko przetrwały świadectwa, ale miałem okazję spotkać ostatnią żyjącą osobę, która sama ją spotkała. Opowiadała, że będąc małym dzieckiem (miała 7 lat), usłyszała od sąsiadki, że Karolina wraca z kościoła. Bardzo chciała ją poznać i posłuchać, bo znana była z tego, że ładnie śpiewała, była radosna i szczęśliwa. Żeby ją spotkać, musiała przejść przez pole żyta. Gdy już prawie jej się to udało, spłoszyła siedzące tam kuropatwy, które tak ją przestraszyły, że zaczęła płakać. Karolina podeszła do niej, wzięła na ręce, przytuliła, chwilę porozmawiała i oddała mamie. W taki sposób swoje spotkanie z błogosławioną wspominała mieszkająca w Wał-Rudzie pani Maria Kotwa.
Z księdza opowieści wynika, że Karolina była znana we wsi. Jakie relacje łączyły ją z otoczeniem?
Przede wszystkim była otwarta na ludzi, dostrzegała ich. Wiedziała, że młodym trzeba coś zorganizować, wobec tego zainicjowała spotkania pod gruszą. Tam był i czas zabawy, i czas nauczania. Zdarzało się, że gdy ktoś czegoś nie wiedział, mówił: „Idź do Karoliny, ona ci wytłumaczy”.
Czytaj także: Moje dziecko pyta: „Jaką mam korzyść z tego, że wierzę?”
Często odwiedzała swojego wuja Franciszka, który mieszkał niedaleko i jedną izbę miał przeznaczoną na bibliotekę. Będąc tam, Karolina czytała tym, którzy również przychodzili do Franciszka. Poza tym odwiedzała chorych, żeby przygotować dom przed przyjazdem księdza, który przychodził z namaszczeniem. Uczestniczyła też w modlitwie przy chorym. To są świadectwa zapisane w procesie beatyfikacyjnym. Karolina zawsze wychodziła do potrzebujących – czy to z chlebem, czy ze zbożem, żeby nikt nie odszedł z pustymi rękami. Taka właśnie była.
Wspomniał ksiądz o książkach. Czy wiemy, co dokładnie czytała Karolina?
Wśród tomów, które w biblioteczce miał jej wuj Franciszek, znajdowała Pismo Święte, żywoty świętych, książki opowiadające o historii Polski. Wuj prenumerował dwa czasopisma, żeby móc czytać na bieżąco coś, co jest potrzebne do rozwoju duchowego i pozyskania wiedzy. To były treści, które zgłębiała.
“Lepszej patronki nie mają”
Do Zabawy i pobliskiej Wał-Rudy każdego 18. dnia miesiąca pielgrzymują wierni. Czy wciąż wśród nich znajdują się młodzi ludzie?
Oczywiście. Właśnie dziś – 18 października, w dniu, w którym rozmawiamy – przyjechały autobusy pełne młodych, którzy przygotowują się do bierzmowania. Chcieli rozpocząć tę drogę z Karoliną. Często przyjeżdżają tu również ludzie, którzy podejmują decyzje życiowe, szukają swojego powołania – zwłaszcza narzeczeni.
Każdego 18. dnia miesiąca modlimy drogą krzyżową szlakiem męczeństwa bł. Karoliny i przy dziesiątej stacji powierzamy młodych, którzy podejmą tę ważną decyzję życiową – by była ona dobra. By ich miłość była piękna i żeby byli jej wierni.
Tu można spotkać ludzi od Zakopanego po Trzebinię. To są osoby, które przyjeżdżają świadomie. Są i tacy, którzy towarzyszyli nam 148 razy, nie opuszczając ani jednej drogi krzyżowej. Jak będą u nas 150 raz, sprawię im jakąś nagrodę. Naszej regularności nie naruszyła nawet epidemia. Gdy był zakaz pójścia do lasu, chodziliśmy wokół kościoła. Było nas wtedy 45 osób.
Karolina jest patronką Ruchu Czystych Serc, szkolnych kół Caritas i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. To jedyny możliwy wybór dla takich podmiotów w Polsce?
Nie wiem czy jedyny, ale jestem pewien, że najlepszy [śmiech]. Ona dała świadectwo, że nie tylko wiedziała, co to znaczy formować się, ale też potrafiła obronić swoje czyste serce, kiedy nadszedł czas próby. Jeśli chodzi o KSM, czy można znaleźć lepszą patronkę niż Karolinę, która była zaangażowana w swoje środowisko, swoją małą ojczyznę? Ona nie chciała nigdzie wyjeżdżać, ale tu w Polsce widziała miejsce, w którym jest najcudowniej. Wiedziała, że to tutaj jest najbardziej potrzebna. Tu czuła się szczęśliwa.
Podejmowała też pielgrzymki do Odporyszowa i Tuchowa. Jej mama chodziła do Częstochowy, ale Karolinie się to nie udało. Bardzo chciała być w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kilka lat temu przybyli tu młodzi z Kalwarii, by spełnić jej marzenie i zanieść ją do swojego miasta.
Zjazd Karolin u Karoliny
A na terenie parafii w Zabawie są podejmowane inicjatywy, którym patronuje Karolina?
Mamy Miasteczko Modlitewne. To tygodniowy czas wakacyjnej formacji. Młodzi cieszą się bliskością Karoliny, pogłębiają relacje. To ich inicjatywa. Oni spotykają się tydzień przed jej urodzinami, a w dniu urodzin kończą spotkanie świętowaniem przy torcie.
Mamy też zjazd Karolin u Karoliny. Trzy Karoliny: jedna maturzystka i dwie studentki podjęły w te wakacje taką inicjatywę, żeby zaprosić swoje imienniczki do błogosławionej. W tym roku spotkanie odbyło się w ostatnią niedzielę września i została podjęta decyzja, że tak już będzie co rok. Karoliny zapraszają więc do błogosławionej Karoliny.
Czy można też u was spotkać propozycje dotyczące Karoliny, a skierowane do najmłodszych i ich rodziców?
Po pierwsze: przybliżający jej postać, film „Aureola”. Zapraszamy też na spotkanie u Karoliny w stodole, gdzie jest ruchoma szopka przedstawiająca czasy, w których żyła błogosławiona. Cała stodoła jest wypełniona lalkami, które się ruszają. To zbliża do Karoliny, pokazuje jej pracę, zaangażowanie i pomaga ją poznać. Ona znajduje się w pobliżu domu, w którym mieszkała Karolina, więc potem można również odwiedzić i te miejsca.
Kolejnym sposobem, który chcemy dać dorosłym do ręki, aby mogli pomóc dzieciom poznać nie tylko Karolinę, ale przez Karolinę najważniejsze prawdy wiary, jest książeczka „Na skrzydłach Karoliny”. Została przygotowana w formie opowieści, która przedstawia najważniejsze prawdy wiary, tak jak przeżywała i rozumiała je Karolina. W książeczce jest też dodatek, dzięki któremu po lekturze można wykonać konkretne zadanie.
Karolina Kózkówna – dziewczyna z charakterem i własnym zdaniem
Wspomniał ksiądz o pielgrzymkach osób przygotowujących się do bierzmowania. Zauważyliśmy, że wiele dziewczyn wybiera podczas sakramentu Karolinę na swoją patronkę.
Dziewczyny, które podejmują taką decyzję, widzą w Karolinie nie tylko osobę, która została zamordowana, ale przede wszystkim osobę świadomą i mądrą, która wiedziała, na czym polega przyjaźń z Jezusem. Karolina zdawała sobie sprawę z tego, o co chodzi w świadomej relacji z Bogiem. Nie w takiej, że rodzice zaprowadzili cię do kościoła, ale że świadomie wybierasz Go w swoim życiu, a w jej przypadku także w ostatecznej decyzji.
Dziewczyny widzą w niej osobę, która była zaangażowana w głoszenie Chrystusa, tak jak to było pod gruszą i w bibliotece wuja Franciszka. Widzą Karolinę jako silną osobę, która miała swoje zdanie, swój charakter i mimo że dużo ją to kosztowało, potrafiła tego bronić.
Czyli właściwie na co dzień była zwykłą i normalną dziewczyną, a w chwili próby wykazała się heroicznością.
Niezwykłość na co dzień często pojmowana jest tak, że ktoś jest lub musi być dziwakiem – osobą dosłownie nie z tego świata. A Karolina była właśnie z tego świata. Kochała żyć i kochała życiu służyć. Wiedziała, że trzeba się o nie troszczyć. Miała swoje perspektywy, marzenia. Chodziła twardo po ziemi i często była w kościele. Umiała się modlić – i prywatnie, i wspólnotowo. Pana Boga poznawała tak, że potrafiła się Nim dzielić. I właśnie to sprawiło, że ta normalność była drogą, do – powiedzmy – po ludzku nienormalnego wydarzenia.
W sposób heroiczny broniła swojej godności i wolności, kiedy została napadnięta. W czasie, gdy inni, jak dwaj napotkani w lesie chłopcy, stchórzyli. Kiedy sterroryzowany ojciec musiał zawrócić do domu, ona nie zawróciła ze swojej przemyślanej i przemodlonej drogi. Ona była pewna, że Ten, który dał jej życie, jest przy niej, że to On da jej moc, aby nie tylko walczyć, ale też żeby mieć pewność, że ten wymiar nieskończoności i nieśmiertelności został jej już dany.
Ludziom potrzeba dziś piękna i szlachetności
Dziś ludzie młodzi i wierzący są często w swoim otoczeniu wyjątkami. To chyba tym bardziej powód, by Karolina była patronką na nasze czasy.
Myślę, że ona pokazuje, jak mocno jesteśmy zagrożeni w tajemnicy życia. Niektórym nie chce się żyć, nie potrafią odnaleźć swojego środowiska, a ona pokazuje, że pierwsza wojna światowa była dla niej najlepszym czasem, żeby cieszyć się życiem. Nie narzekała. Ktoś może dziś skarżyć się, że czasy są trudne i ktoś kogoś napada ze względu na wiarę. Ludzie wiedzieli, że Karolina wymagała, by nie zachowywać się źle, nie przeklinać i nie promować bylejakości. Ona uskrzydlała te osoby. Sprawiała, że się zmieniali. Niekoniecznie musiała kogoś nawracać, ale swoją obecnością promieniowała.
Dzisiaj ludzie, którzy odczytują, że bylejakość nie jest dla nich wartością, za którą warto iść, odkrywają w swoim sercu wartości piękne, wielkie, szlachetne i ważne. Ci ludzie często się boją, że są one nieatrakcyjne i nie zawsze czują się na siłach, by ich bronić. Przyjeżdżając do Karoliny, przekonują się i otrzymują potwierdzenie, że ich postawa, podparta takimi wartościami, promieniuje na innych.
Mam świadectwa ludzi, którzy pracują w środowisku kompletnie ateistycznym, gdzie nikt nie ma normalnego związku, a nałogi są czymś normalnym. Te osoby są bardzo cenione i lubiane – inni chcą przebywać w ich obecności. Dlaczego? Ponieważ promieniują na swoje środowisko jak Karolina, bo ludziom potrzeba dziś piękna, światła, ciepła i szlachetności.