Przejdź do treści

Konflikty rodzeństwa. Oto 6 zasad, które pomagają mi nie zwariować

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

W naszej rodzinie krąży taka anegdotka: któregoś dnia, kiedy dzieci ciągle się kłóciły, postanowiliśmy zebrać towarzystwo na wycieczkę do lasu. Kolor zielony, szum drzew, kontakt z naturą: to brzmiało jak szansa na zażegnanie sporów. Tymczasem zaraz po wejściu do lasu, nasze dzieci zaczęły się kłócić o… patyk.

„Mamo, a on oddycha moim powietrzem!”

W ramach próby radzenia sobie z konfliktami dzieci stworzyliśmy ranking najdziwniejszych i najbardziej absurdalnych rzeczy, o jakie pokłóciły się nasze pociechy. Na pierwszym miejscu plasuje się wymyślony, niewidzialny zestaw klocków. Wysokie miejsca zajmują także widok za oknem czy paragon ze sklepu. Prawda jest taka, że mając więcej, niż jedno dziecko trzeba sobie jakoś radzić, a czasami pozostaje już tylko poczucie humoru i zdrowy dystans.

Szkoła negocjacji i asertywności

Kiedy człowiek pomyśli o tym na chłodno, widzi ile dobrych i potrzebnych umiejętności społecznych szlifuje się właśnie w interakcjach z rodzeństwem, choć ich przebieg bywa nieraz burzliwy i uciążliwy dla otoczenia. Przyznajmy szczerze, że kiedy na przykład wieczorem, po trudnym dniu, pięciolatek prosi nas o grę w „chińczyka”, w imię spokoju jesteśmy w stanie przymknąć oko na drobne odstępstwa od zasad. Tymczasem czujne oko starszego brata czy siostry nie przeoczy niczego, żadnej niesprawiedliwości.

A tam, gdzie spotyka się więcej niż jedno dziecko, można przypuszczać, że z dużym prawdopodobieństwem, każde będzie miało inny pomysł, przy którym będzie twardo obstawiać. A wtedy mamy okazję do fantastycznego treningu negocjacji, asertywności i przedstawiania argumentów. Początkowo występują tylko twarde stanowiska typu „albo będzie, jak mówię, albo oberwiesz” lub następuje natychmiastowe zerwanie negocjacji: „to ja się nie bawię”. Jednak z czasem dzieci dochodzą do wniosku, że kompromis jest rzeczą co prawda niełatwą, ale opłacalną, bo prowadzi do nagrody w postaci wspólnej zabawy.


Obchód i „słowa mocy” – tak wyglądają nasze wieczory z dziećmi

Jest prawie 21.00. Jestem w pogotowiu od 6.00 rano. Liczba rozwiązanych konfliktów i wezwań w trybie pilnym, przyprawia mnie o zawroty głowy. Mam wrażenie, że słowo „mamooo!”, padło dziś jakieś milion razy. Moje siły i cierpliwość są już często o tej porze na wyczerpaniu. Wtedy z pokoju dzieci dobiega ciche pytanie: „Przyjdziesz do mnie jeszcze na chwilę?”.


Warto korzystać ze sprawdzonych sposobów

Co mi pomaga nie zwariować? Po pierwsze świadomość, że te konflikty będą. Oczywiście, że marzę o pełnej miłości i szacunku w relacjach między dziećmi. Ale przyjmuję, że będą się kłócić – to normalne. Muszę przyznać, że niejednokrotnie czuję się jak saper na polu minowym, kiedy nasłuchuję „zgodnej, wspólnej” zabawy kochającego się rodzeństwa.

W sytuacjach trudnych, a takimi są niewątpliwie konflikty dzieci, warto mieć sprawdzone strategie. Nam bardzo pomogła książka znanego duetu: Elaine Mazlish, Adele Faber pod dającym nadzieję tytułem: „Rodzeństwo bez rywalizacji. Jak pomóc własnym dzieciom żyć w zgodzie, by samemu żyć z godnością”. Brzmi zachęcająco, prawda? Skoro wiem, że dzieci i tak będą się kłócić, to oznacza, że nie mam na to wpływu. Jedyne, co zależy ode mnie, to moja reakcja. A to z kolei może mieć przełożenie na atmosferę w domu. Po przeczytaniu tej książki staram się wcielać w życie zasady, które można streścić w kilku punktach.

Sześć zasad, dzięki którym radzę sobie w konfliktach między dziećmi:

  • Nie jestem sędzią. Nie wydaję wyroku, staram się prowadzić do sytuacji, kiedy rozwiązanie konfliktu wychodzi od dzieci.
  • Konflikty – tak, ale stawiam granice – w naszym domu nie ma przyzwolenia na przemoc, także tą słowną.
  • Każdy jest inny, ma inny temperament, więc trzymam się z daleka od etykietek, generalizowania i porównywania („grzeczny”, „konfliktowy”, „dlaczego zawsze zaczynasz kłótnie?”)
  • Staram się zauważać i doceniać dobre momenty („dziękuję za zgodną zabawę”, „wiem, że nie było łatwo dojść do porozumienia, cieszę się, że wam się udało”)
  • Dbam o tworzenie sytuacji zostawiających pozytywny ślad pamięciowy związany z rodzeństwem, np. bitwa na śnieżki, poduszki, wspólne żarty, wygłupy.
  • Dajemy okazję do prac zespołowych.

Czasami rozczulam się, widząc jak sobie pomagają, razem się bawią. Ale są chwile, kiedy mam ochotę wezwać wojsko i zorganizować im izolatki. Dlatego, jeśli twoje dzieci się kłócą, to mogę tylko pokiwać głową i powiedzieć: „spokojnie, ja też tak mam”. Podobno to mija.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także