Przejdź do treści

Czy zmiany w Prawie oświatowym zagrażają edukacji domowej?

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Do 7 grudnia Senat ma czas na ustosunkowanie się do nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, powszechnie nazywanej Lex Czarnek 2.0. Jeśli Senat wprowadzi do ustawy poprawki albo wniesie o jej odrzucenie w całości, to Sejm będzie mógł zawetować stanowisko Senatu tylko większością bezwzględną. Podsumujmy, jakie zmiany mogą wejść w życie i jakie przyniesie to konsekwencje dla rodzin w edukacji domowej.

Lex Czarnek 2.0 – jakie zmiany mogą wejść w życie?

  • Jeden z przepisów, który ma zostać wprowadzony, mówi o tym, że dziecko powinno być zapisane do szkoły na terenie swojego województwa, bądź województwa sąsiadującego. W przypadku nauczania domowego w szkołach wirtualnych jest to zupełnie nierealne, bo szkoły zazwyczaj mają jedną małą siedzibę w którymś z miast, ale dzieci uczących się w nich są często tysiące, rozsiane po całej Polsce.
  • Punktem zapalnym są także egzaminy, które do tej pory mogły być przeprowadzane w formie online lub stacjonarnej. Po zmianie prawa miałaby zostać tylko forma stacjonarna. Ta opcja nie jest niczym nowym dla szkół państwowych i prywatnych, które mają wśród swoich uczniów dzieci w edukacji domowej. W większości tych szkół egzaminy odbywały się tylko stacjonarnie. Szkoły działające w formie online przeprowadzały je jednak zdalnie. Więc znowu to one miałyby największy problem.
  • Trzeci punkt sporny, który podnoszony jest w protestach rodziców, to termin składania podań o zgodę na nauczanie domowe. W projekcie ustawy rodzic ma czas na podjęcie decyzji o formie nauki swojego dziecka w czasie od 1 lipca do 21 września danego roku szkolnego.

Zmiany w Prawie oświatowym – kto ma problem?

Nowelizacja ustawy i zmiany związane z jej wprowadzeniem wywołują wiele emocji. Największy kłopot mogą mieć rodzice dzieci, które uczą się w wirtualnych szkołach, z których wiodącą jest Szkoła w Chmurze. To im przyjdzie mierzyć się prawdopodobnie z koniecznością zmiany tej szkoły.

„Nie wyobrażam sobie, żebym musiała zapisać dzieci do szkoły na terenie województwa” – stwierdza jedna z mam, której dzieci uczą się w Szkole w Chmurze.

My zdecydowaliśmy się na edukację domową konkretnie w tej szkole i to w niej chcemy się dalej uczyć. Dzieci nie są tu zostawione same sobie. Jest specjalna platforma ułatwiająca naukę, są ciekawe kursy. Jeśli jest potrzeba, do dyspozycji dziecka jest nauczyciel. Tego w innej szkole nie dostaniemy. Wiem, że twórcy szkoły pracują już nad ewentualnymi rozwiązaniami, które umożliwiałyby jej funkcjonowanie nawet wtedy, gdyby prawo zostało zmienione. Na pewno będzie się to wiązało z jakimiś zmianami, ale wierzę, że nie pozwolą się zamknąć i że nasze dzieci nie będą musiały być zapisane do innych szkół

– dodaje moja rozmówczyni, która pragnie zachować anonimowość.

Kłopotliwy termin zgłoszenia do ED

Problemem dla wielu rodziców może być również termin na zgłoszenie dziecka do edukacji domowej.

Rodzice często nie wiedzą, czy ich dziecko odnajdzie się w tradycyjnej szkole jako mały pierwszak albo też jako uczeń szkoły średniej po wcześniejszej nauce tylko w domu

– stwierdza Monika Krakowiak, mama dwójki dzieci w edukacji domowej.

Problem może się też pojawić w czasie roku szkolnego – np. nagła potrzeba przeniesienia dziecka w tryb nauki domowej z powodu traumy, stresu czy też choroby. Myślę, że ta kwestia powinna zostać inaczej rozwiązana

– mówi Monika Krakowiak.

Podobnego zdania jest także Katarzyna Kruk, mama 15-letniego ósmoklasisty Maćka.

Syn przeszedł w tryb edukacji domowej w styczniu minionego roku szkolnego. Długo to rozważaliśmy. To nie jest łatwa decyzja. Teraz żałuję, że stało się to tak późno, ale wiem, że gdyby musiał chodzić do szkoły do czerwca, bardzo mocno odbiłoby się to na jego zdrowiu. Dlatego wydaje mi się, że ten przepis nie jest do końca przemyślany

– podkreśla Katarzyna Kruk.

Nowelizacja Prawa oświatowego – racje ustawodawcy

Ustawodawca argumentuje konieczność ustalenia końcowego terminu zgłaszania się do edukacji domowej koniecznością zapewnienia przez samorządy pieniędzy dla szkół z odpowiednim wyprzedzeniem.

W wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek na pytanie, dlaczego dzieci nie mogą zdawać egzaminów online, odpowiedział:

Edukacja nie może być poza kontrolą organu nadzoru pedagogicznego. Nie może być tak, że nikt za jej jakość nie bierze odpowiedzialności. Nie może być tak, jak słyszeli niektórzy rodzice, że egzamin odbędzie się np. na stadionie i w części zdalnie. (…) Szkoła to szkoła, nie zlot stadionowy. A egzamin musi weryfikować wiedzę. Formuła online jest niesprawiedliwa i nieobiektywna. Wystarczy wspomnieć, jak wyglądało to w czasie pandemii.

Zdaniem ministerstwa wprowadzane zmiany mają przede wszystkim uszczelnić przepisy związane z trybem nauczania w edukacji domowej. Chodzi o zapobieganie niekontrolowanemu wyciekowi pieniędzy z państwowej kasy. Tak argumentował tę kwestię w Dzienniku Gazecie Prawnej minister Czarnek:

W pewnym zakresie z tej formy edukacji uczyniono przede wszystkim sposób na biznes za pomocą środków publicznych. Nie można wymagać, by potężne pieniądze szły na edukację domową, a jednocześnie oczekiwać od państwa, że nie będzie miało nad tym żadnej kontroli. (…) To samorządy tracą finansowo na nadużyciach w tym zakresie.

Czy ustawa wejdzie w życie i w jakim kształcie, okaże się prawdopodobnie pod koniec roku.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także