Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Idol to – według słownika – osoba będąca obiektem uwielbienia graniczącego z ubóstwieniem. Od wielu lat, w erze popkultury, znani piosenkarze, artyści, sportowcy – a od pewnego czasu również celebryci „znani z tego, że są znani” – są swego rodzaju autorytetami dla dzieci i młodzieży. Zdarza się, że takie gwiazdy wypowiadają się na temat religii, wiary, Kościoła – w końcu oczekuje się od nich wypowiadania na każdy temat. W większości są to wypowiedzi neutralne, albo raczej kontrowersyjne lub krytyczne (idące z prądem większości popkultury) – ale bywa, że celebryci mówią pozytywnie o Bogu, wierze, albo nawet Kościele, dzieląc się swoimi przeżyciami duchowymi, zamieniając wypowiedź w świadectwo.
Ostrożność nie zaszkodzi
Jak to traktować i przyjmować? Skoro mówimy naszym dzieciom, że opinia takiej lub innej osoby, nawet publicznej, nie powinna być dla nich wiążąca w sferze wiary, duchowości, obyczajów (bo przecież to my chcemy wychować i ukształtować świat ich wartości) – to czy nie powinniśmy konsekwentnie nie zważać zanadto na „ewangelizacyjne” wypowiedzi idoli nastolatków? Nie nadawać im większego znaczenia, niż w rzeczywistości mają? Czy takie wypowiedzi na pewno są szczere? Może związane z jakąś aktualną korzyścią lub marketingowym rachunkiem? Nieraz okazywało się, że np. znana sportsmenka brała udział w szeroko zakrojonej akcji ewangelizacyjnej, gdzie wyrażała swoją miłość do Jezusa, żeby kilka miesięcy później wziąć udział w innej akcji, podczas której pokazywała się nago…
Z drugiej strony, trudno nie wykorzystać okazji i nie powiedzieć dziecku zapatrzonemu w aktora, piosenkarkę lub piłkarza: „spójrz, on mówi, że Bóg jest dla niego ważny!”, „zobacz, ona chodzi do kościoła!”, „patrz, mówi, że codziennie wieczorem się modli!”. Gdy w klasach sportowych, w których uczę religii, pokazuję chłopakom wypowiedzi Roberta Lewandowskiego, przyznającego się do swojej wiary i modlitwy – to nie jest dla nich bez znaczenia. Zapada im to w pamięć bardziej niż moje dłuższe wywody na ten temat.
Roxie? Łaaaaał…
Roksana Węgiel skończyła na początku tego roku 18 lat. Wielu śledziło w ostatnich latach jej oszałamiającą i szybką karierę (w końcu wygrana w dziecięcej Eurowizji i w wielu innych konkursach to nie byle co). Od początku nie było również tajemnicą, że ta młoda piosenkarka z Jasła jest praktykującą katoliczką. Nagrywała piosenki z zespołem Małe TGD. Zaśpiewała hymn na krakowskich Światowych Dniach Młodzieży.
W niedawnym wywiadzie dla portalu Wirtualna Polska została zapytana m.in. o swoją wiarę. Uważam, że poniższy fragment powinien być wnikliwie przeczytany lub wysłuchany przez rodziców, nauczycieli, katechetów – a później udostępniony ich wychowankom. Jest tu wszystko, co ważne. Sama esencja zdrowej katolickości u młodej osoby. To nie jest żadne pozerstwo, tu nie ma udawania czy odegrania jakiejś roli:
(od 18:37)
– […] Ja mam swoje wartości i się ich trzymam. […]
– A chodzisz do kościoła?
– Chodzę.
– Łaaał! Ale często w nim jesteś? Czy…
– Co niedzielę [śmiech i zaskoczenie]
– Łaaał! Ale powiedz mi… nie, bo to jest interesujące z punktu widzenia takiej młodej osoby…
– Wiem. To znaczy… Jak czuję potrzebę, to idę do kościoła. To nie jest jakiś przymus, że co niedzielę chodzę, tylko po prostu chcę tam chodzić.
– Łaaał! Super, nie, mówię to na serio.
– Wiesz, naprawdę można trafić na fajną mszę, na fajne kazanie. Trzeba trochę przełamać ten stereotyp kościoła, bo każdy myśli, że jak ktoś chodzi do kościoła, to jest po prostu jakimś starym wapniakiem. No niekoniecznie! Chodzę do kościoła z moją ekipą, która jest bardzo, że tak powiem, współczesna i totalnie to są superziomale, więc trzeba trochę uświadamiać ludzi, że ten kościół może być czymś naprawdę umacniającym.
– Ale czy sama instytucja i ta zła otoczka, powiedzmy, która się często w mediach przewija – czy to cię jakoś nie przeraża, nie odsuwasz się od tego?
– Mnie to zupełnie nie przeraża, bo ja tam nie chodzę dla instytucji, nie chodzę tam dla księży, tylko dla Boga. Po prostu, to jest wiara. Kościół dla mnie to jest wspólnota ludzi jednocząca się miłością do Boga, ja tak to postrzegam. W ogóle… nie wchodźmy w politykę, bo w Kościele jest Bóg. Ucinam tematy polityczne od Kościoła, ja w to nie wchodzę.
Jak z kosmitą?
To „Łaaał!” osoby prowadzącej wywiad było niezwykłe. Nie piszę tego absolutnie, żeby kogoś oceniać ani drwić – to było naprawdę słyszalne i widoczne niedowierzanie. Jakby dziennikarka rozmawiała z kimś, kto np. w ogóle nie używa smartfona albo codziennie robi pieszo 100 kilometrów. Młoda, atrakcyjna dziewczyna, znana i lubiana, utalentowana piosenkarka – naturalnie mówi o tym, że chodzi do kościoła. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wyznawcy Chrystusa byli postrzegani jak osoby „nie z tej ziemi”, choć tu przecież żyjące. Jak widać, nie jesteśmy daleko od tamtych czasów.
Fundament: sakramenty
Moje dotychczasowe doświadczenie katechetyczne mówi mi, że współcześnie, jak mało kiedy, potrzebne jest zachowanie albo wzniecenie na nowo praktyki sakramentalnej. Nie samego tylko mówienia o wierze, modlitwie, Panu Bogu (bo to można rozumieć na różne sposoby).
Każde świadectwo „idola” mówiącego o stałym praktykowaniu sakramentów jest na wagę złota. Nasze dzieci muszą widzieć, że to jest właśnie normalność. To jest naturalne, dobre i piękne – a jednocześnie nie kłóci się z ulubioną muzyką i kolorowym, światowym życiem.
Fot. Wirtualna Polska/YouTube