Przejdź do treści

Ewangelia na 23 czerwca 2024: Mk 4, 35-41

← Wróć do artykułów

Posłuchaj dzisiejszej Ewangelii na 23 czerwca 2024 oraz komentarza o. Michała Legana. Poniżej wersja wideo, audio (możesz słuchać w tle) oraz tekst Ewangelii.

Wersja wideo:

Chcesz zobaczyć poprzednie odcinki Budzika? Kliknij i przejdź do playlisty z wszystkimi filmami

Wersja audio (możesz słuchać w tle):

Ewangelia (Mk 4, 35-41)

Jezus ucisza burzę

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.

A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.

Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»

Komentarz o. Michała Legana w wersji tekstowej:

W XII Niedzielę Zwykłą słuchamy Ewangelii o tym, jak Jezus w łodzi wraz ze swoimi uczniami przeżywał burzę na jeziorze. Używam słów: „przeżywał wraz z uczniami”, bo z ich słów wynikałoby, że czuli się bardzo osamotnieni, byli przekonani, że muszą walczyć z żywiołem własnymi rękami i liczy się to, czy oni sobie poradzą. Mieli poczucie, że sami muszą pokonać burzę, by uratować swoje dusze – bez Jezusa.

Dopiero w pewnym momencie przychodzi opamiętanie i postanawiają zawołać do Boga. To wołanie do Jezusa Chrystusa jest przedziwne. To jest pytanie, które brzmi niemalże jak bluźnierstwo. Bo wołają do Boga pełni niepokoju, wściekli, obrażeni na swojego Boga, przekonani, że muszą Go obudzić, namówić, żeby był dla nich dobry. Wołają: „Czy to Cię nie obchodzi, że giniemy?”. To wołanie do Boga słychać przez całą historię świata. Od wieków ludzie wołają do Boga: „Czy nie widzisz, że umieram? Czy nie widzisz, że napadają na mnie złoczyńcy? Jak mogłeś dopuścić do tego, by spotkała mnie taka tragedia? Jak mogłeś dopuścić do tego, że przeżywam taki dramat?”.

Bardzo szczególnie to wołanie – „Czy ciebie to nic nie obchodzi?” – słychać było w obozach koncentracyjnych. To wołanie słychać w czasie wojen, w czasie, gdy ludzie głodują, gdy przeżywają trzęsienia ziemi, pożary. Wołają do Boga, a czasami nawet wygrażają pięściami: „Czy Cię to nic nie obchodzi?”. I pewnie my czasami mamy w duszy takie pytanie: „Czy rzeczywiście Boga obchodzi mój los? Szczególnie, że często przeżywam swój los jako przeklęty, a swój czas jako tragiczny”.

I wtedy Jezus się budzi i pyta o naszą wiarę. To nie jest taki drewniany, kamienny czy stworzony ze złota bożek, którego trzeba wybudzić z letargu, przekonać do tego, by był dla nas dobry, namówić do tego, by okazał nam życzliwość, ofiarować mu dary, żeby nie był na nas zły i nie spuszczał na nas gromów. To jest żywy kochający Bóg, który postanowił, że będzie uczestniczył całym sobą w naszym nieszczęściu, w naszych dramatach, w naszych niebezpieczeństwach. Nie jest gdzieś daleko, nie zasiada na wygodnym tronie, nie jest zdystansowany, nie jest obserwatorem, który z daleka, pośród rozkoszy niebiańskich, przypatruje się naszym burzom, naszemu tonięciu. Nie. On jest z nami w tych trudnych sytuacjach, w tych dramatach. On nas w tym nie zostawił. Jeśli pójdziemy na dno, to z Nim. Na tym oparta jest nasza wiara.

Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, na każdy dramat naszego życia nie odpowiada cudownym „Czary mary, oto problemy znikają”. Odpowiada prostym byciem z nami w tym, co nazywamy swoim życiem. Na cały ten zbliżający się czas wakacyjny i kolejny tydzień czytania Słowa błogosławię ci z całego serca.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także