Przejdź do treści

Jezus dotknął śliną jego języka. “To musiało być przerażające” 

← Wróć do artykułów

Wszyscy lubimy swoją strefę komfortu – ten stan, w którym mówimy: “To jest moje. Tej granicy nie przekraczaj”. Ale Bóg lubi być bardzo, bardzo blisko. Bóg chce, by ta granica dla Niego nie istniała. On chce być z nami, blisko nas, a nawet w nas – w sposób święty, czysty, piękny, uzupełniający nas, czyniący nas pełnymi. 

Posłuchaj dzisiejszej Ewangelii na 8 września 2024 oraz komentarza o. Michała Legana. Poniżej wersja wideo oraz tekst Ewangelii i komentarza.

Wersja wideo:

Chcesz zobaczyć poprzednie odcinki Budzika? Kliknij i przejdź do playlisty z wszystkimi filmami

Ewangelia (Mk 7, 31-37)

Uzdrowienie głuchoniemego

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę».

Zrób razem z nami coś konkretnie dobrego! Wesprzyj nasze działania 👇

Komentarz o. Michała Legana w wersji tekstowej:

Dzisiejsza Ewangelia opowiada nam o niezwykłym spotkaniu Jezusa i głuchoniemego. Było to spotkanie, co do którego Jezus miał konkretne wymagania. Pierwszym wymaganiem Jezusa było odejście na bok, usunięcie się z ludzkiego wzroku, żeby zdystansować się do tych wszystkich, którzy otaczali zarówno głuchoniemego, jak i Jezusa. 

To był momencik, ale ten momencik bardzo dużo ważył w życiu tego biedaka. To był moment, w którym on wreszcie poczuł, że nikt go nie osądza, nikt go nie oskarża, nie krytykuje, nie wypomina mu jego słabości i biedy. Ten człowiek być może poczuł, że nikt na niego nie patrzy z jakimiś oczekiwaniami czy osądzeniem. 

Jezus to wie. Wie, jak bardzo każdemu z nas tego potrzeba, jak bardzo nam potrzeba takich intymnych momentów z Nim, momentów, które sprawiają, że czujemy się zupełnie wolni, bo nie poddani ludzkiemu wzrokowi, ludzkiemu osądowi. 

Jeszcze jedna kwestia miała ogromne znaczenie w uzdrowieniu tego człowieka. Chodzi o przełamanie granicy jego intymności, bo Jezus ewidentnie zaburza strefę komfortu tego głuchoniemego, dotyka jego uszu, jego języka i to dotyka własną śliną. Tak jakby mu proponował: “Przełammy tę granicę intymności właściwą dwojgu osobnym ludziom. Proponuję ci od tego momentu taką relację bliskości, że aż relację intymną”. Chodzi tu o relację, którą dziś w Kościele nazywamy komunią – zjednoczeniem jednej zupełnie wolnej osoby i drugiej zupełnie wolnej osoby w całość, pełnię. 

To na pewno było coś przerażającego. Dla każdego z nas byłoby to przerażające. Wszyscy lubimy swoją strefę komfortu – ten stan, w którym mówimy: “To jest moje. Tej granicy nie przekraczaj”. Ale Bóg lubi być bardzo, bardzo blisko. Bóg chce, by ta granica dla Niego nie istniała. On chce być z nami, blisko nas, a nawet w nas – w sposób święty, czysty, piękny, uzupełniający nas, czyniący nas pełnymi. 

Być może to są właśnie dwa warunki doskonałego, uzdrawiającego spotkania z Jezusem. Po pierwsze: pozwolić Mu, by nas wyprowadził z naszej normalności i codzienności. Po drugie: pozwolić Mu, by przełamał naszą granicę intymności, by nas pokonał, by uczynił cud komunii, gdy otwieramy wszystkie swoje warowne bramy i pozwalamy Mu być tak blisko, jak tylko Bóg może być blisko człowieka.

***

Podobał ci się ten komentarz? Polub ten materiał na YouTube, zostaw komentarz, zasubskrybuj nasz kanał, udostępnij. Twoje działanie przyczyni się do siania słowa Bożego dla kolejnych osób, które tego potrzebują. 

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także